Pod koniec miesiąca w Elblągu doszło do potrącenia pracownika ochrony. Według informacji podanych przez lokalne media, pracownik ochrony wybiegł za podejrzanym o kradzież. I wtedy doszło do potrącenia przez sprawcę kradzieży. 

W redakcji i na naszych grupach zastanawiamy się przy takich sytuacjach, co było przyczyną wypadku. Fakt, chęć ujęcia osoby na gorącym uczynku jest tym, czego wymaga się od pracownika ochrony. Ale czy na pewno w takiej formie?

Od wielu lat panuje przekonanie, że pracownik ochrony jest jednoosobowym pododdziałem szturmowym. I samodzielnie dokona interwencji, zgodnie z zasadami bezpiecznego podjęcia interwencji (zawsze nas intrygowało, jak zrobić jednoosobowo trójkąt bezpieczeństwa). Zanim przejdziemy do rozwinięcia w którym poszukamy problemu przysłowie łacińskie:

Nec Hercules contra plures

Wybraliśmy najbardziej łagodne tłumaczenie:

I Herkules nie pomoże, kiedy ludzi morze. 

Poszukajmy, gdzie leży problem, krótka charakterystyka stanowisk

Handlarze ochroną (nie umniejszając prawdziwym handlowcom) często nie mają do końca wiedzy, jak wygląda praca ochroniarza. Nie rozumieją istoty zespołów ochronnych, a analizę zagrożeń kojarzą z jedną kartką z instrukcji ochrony. Za to klienta uspokoją, że na hali sprzedaży wystarczy jeden ochroniarz na 1000 m2, najlepiej niekwalifikowany i bez środków przymusu. I taki sam będzie wystarczający w najbardziej niebezpiecznej dzielnicy w mieście i w tej najbardziej bezpiecznej. Cóż. Ważne jest to, aby prowizja się zgodziła. 

Klienci. Są szczęśliwi. Bo nawet jeśli dojdzie do kradzieży, a pracownik ochrony nie zareaguje i nie ujmie sprawcy, to i tak jeszcze jest polisa ubezpieczeniowa agencji. A więc teoretycznie klient wyjdzie na swoje. 

Tylko czy naprawdę? O kwestiach BHP w ochronie będziemy trochę pisać. Dziś tylko ciekawa informacja. W art. 304 Kodeksu Pracy zamieszczono bardzo ciekawy przepis dotyczący BHP osób zatrudnionych na innej podstawie niż umowa o pracę. 

Szef firmy ochrony bywa już mniej szczęśliwy, bo część zdarzeń obsługiwana jest z bieżącego portfela, bez uruchomienia ubezpieczyciela. Natomiast na pewno nie będzie zainteresowany negatywnymi skutkami ze wspomnianego BHP. Warto pamiętać, że przepisy karne są na tyle skomplikowane, że np. określają że czyn można popełnić przez zaniechanie. Np. ktoś nie określił zasad poprawnego wykonania interwencji. Jeśli wpleciemy w to art 2 Kodeksu Karnego (KK) oraz 18 KK to krąg winnych może się poszerzyć, bo nadzór nad kierownikami mają dyrektorzy, a nad nimi zarząd (sprawstwo kierownicze jest pojemnym terminem). Nie o BHP jest dzisiejszy artykuł, to tylko tło, więc wróćmy do źródeł problemów. 

Oczywiście w przypadku szefów w branży ochrony są też tacy, którzy wolą patrzeć na stronę przychodową, nie kosztową. I to nie poprawia sytuacji działów operacyjnych w odwiecznym konflikcie z działem sprzedaży, za to prezes może się wybrać na egzotyczne wakacje. 

Ochroniarz. Tu mamy kilka rodzajów ochroniarzy. Tych, którzy wierzą że są jednoosobowym pododdziałem szturmowym. Tych co uważają, że zakładając mundur (albo jego część), otrzymując legitymację służbową stają się nieśmiertelni, a czasem nawet niewidzialni. Oraz tych, co wiedzą na czym polega praca pracownika ochrony. 

Czy to już pełny zestaw osób, które są związane z zakupem usługi ochrony i które mają bądź mogą mieć wpływ na bezpieczeństwo pracownika ochrony? A za nim – za poprawnie realizowane usługi? Niestety nie. 

Jest jeszcze pewna grupa osób, która nazywana jest “centrala”. Przy czym tutaj, jak i w przypadku handlowców i handlarzy, można wprowadzić podział na centralę i Centralę (z wielkiej litery). 

Centrala to osoby odpowiedzialne za zakupy. Są to zarówno managerowie ds zakupów (purchasing manager) ale i security managerowie. Z niezrozumiałych względów, przy tak dużym rozwoju systemów zarządzania, norm ISO, przepisów w tym RODO, które wymagają myślenia opartego o ryzyko oraz rozważania kontekstu nadal “Centrala” uważa, że 1 pracownik ochrony na hali sprzedaży jest wystarczający na spokojnym osiedlu w centrum Warszawy jak i w patologicznych dzielnicach, w których strach wyjść po zmroku. Wszystko rzecz jasna w imię kosztów i ich ograniczenia. Albo fałszywie pojętej standaryzacji. 

Źródło problemu

Czy jest jedno? Z pewnością nie. To trochę naszych polskich, kulturowych naleciałości, podejścia, w którym nie do końca jeszcze rozumiemy, że nie każda interwencja musi się kończyć konfrontacją, rozwiązaniem siłowym i scenami z filmu sensacyjnego. Owszem, są takie miejsca i okoliczności, gdy tak trzeba, niemniej ta konkretna, omawiana w artykule nie wygląda na wymagającą aż takiego działania. 

Ponownie, jak od wielu lat wskażę jednak na jedno miejsce, które może zmienić sposób działania. Jest to tzw. średnia kadra managerska. Kierownicy ochrony, managerowie, koordynatorzy – ci, którzy organizują ochronę. To na nich, w rozumieniu art. 26 Ustawy o ochronie osób i mienia ciąży obowiązek organizacji ochrony, a więc rozpoznania zagrożeń, przygotowania procedur operacyjnych i ich wdrożenie. Jako osoby kierujące pracownikami (w tym też zatrudnionymi na podstawie innej umowy niż umowa o pracę) odpowiadają też za BHP. 

A przecież mamy monitoring wizyjny, jest zarejestrowany pojazd, pracownik po wybiegnięciu mógł spisać numery. W przypadku, gdy jest to kolejny przypadek konkretnej osoby mamy czyn ciągły, który potrafi wykluczyć próg (kradzież to tzw. czyn przepołowiony). Nawet za wykroczenie można ścigać w trybie prywatnoskargowym. Ale o tym trzeba wiedzieć.

Oczywiście ogromnym problemem jest dyskutowanie z klientem, któremu handlarz naobiecywał, czy z szefem któremu… też naobiecywał. Jednak bez dobrze wykonanej pracy nie da się przekonać ani klienta ani szefa. Bo ”słowo przeciw słowu”.

Choć chyba czasem warto, bo rano spokojnie można w lustro spojrzeć. A nie w telefon, czekając na informacje ze szpitala, co z kolegą. Pod rozwagę.